sobota, 26 marca 2011

Rozdział 29..`Mieszam wódkę z kokainą, obserwuję wskazówkę, godzina za godziną..`

Otworzyłam, z łzami w oczach rozsypałam kokę na szafkę. Jedną dziurkę od nosa zatknęłam palcem, drugą zaś wciągnęłam proszek. W jednej chwili poczułam się pobudzona. Spojrzałam w lustro, moje źrenice strasznie się rozszerzyły. Nie byłam już zmęczona, nie czułam objaw głodu. Zaczęłam się śmiać jak oszalała, trwało to trochę czasu. Nie czułam smutku, w tym stanie nie potrafiłam. Czułam się tak ważną osobą, nie bojącą się niczego. Lecz jednak czułam nie pokój. To takie dziwne, czuć wszystko na raz, dobro i zło..Schowałam narkotyk do szafki nocnej, którą zabezpieczałam kluczem. Wybiegłam na dwór, zaczęłam tańczyć w ogrodzie. Powinnam ująć sytuację która się wydarzyła za niezbyt ciekawą lecz dla mnie było to coś wspaniałego. Spryskiwacze podlewające rośliny w nocy, włączyły się. Biegałam wokół nich parę dobrych godzin. Cała mokra wróciłam do domu. Rodzina już nie spała. Patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem i kręcili głowami.
-Na co się tak gapicie.?! Nie widzieliście jeszcze człowieka w takim stanie.?!- śmiejąc się, krzyczałam po całym domu.
-Lola, uspokój się.-mama próbowała mnie uciszyć.
-Bo..?!
-Masz się w tej chwili uspokoić i być taką jak się należy nastolatką.
-Zmuuuś mnie.!
-Nie przeciągaj struny.!
-Co mi zrobisz.?!
-Co ja ci mogę zrobić dziecko.?
-Tak też myślałam.! Jesteście nienormalni.!
-Jeszcze jedno takie słowo, a pożałujesz.!!
Spojrzałam na nią dość nie ciekawie i udałam się do siebie. Wszystko przestawało być już tak dziwne, i wracało do normy. Rzuciłam się na łóżko, i leżałam przez 15 minut. Następnie wzięłam trochę pieniędzy i postanowiłam pójść na grób Eduarda, lecz najpierw musiałam kupić jakiś znicz. W sklepie wzięłam ten najładniejszy i największy jaki był. Szłam w kierunku cmentarza, czułam niepokój i zaniepokojenie. Dotarłszy, postawiłam zakupiony znicz i pomodliłam się. Zaś idąc w kierunku domu usiadłam na pierwszej ławce którą dostrzegłam. Patrząc w niebo myślałam nad życiem. Po kilkunastu minutach podszedł do mnie pewien chłopak, był to Oskar. Najwidoczniej też przybył odwiedzić kogoś bliskiego w tym oto miejscu.
-Oo witaj.-zaczął ze słodkim uśmiechem na twarzy.
-No cześć.
-Co słychać.?
-Hmm..bywało lepiej.
-No tak. Mogę się dosiąść.?
-Jasne, siadaj.
-Dzięki. Ponuro wyglądasz, czy coś się stało.?
-Nie, nie.
-Czyli, że tak. Możesz mi opowiedzieć.
-Echh, bo parę dni temu zmarł mój chłopak, którego kochałam nad życie, i od tamtej pory wszystko się komplikuje.
-Doskonalę cię rozumiem.
-Wątpię, na pewno nie miałeś takiej sytuacji jak ja.
-Tu możesz się zdziwić. Miałem dziewczynę, z którą byłem 4 lata i w pewnej chwili wszystko się skończyło, chociaż nie do końca, ja wciąż ją kocham jak oszalały.
-Przykre, a co się stało.?
-Od kiedy zaczęliśmy się spotykać ciągle wmawiała sobie, że nie jest taka jak być powinna. To się przerodziło w jakąś schizę. Zaczęła się głodzić by być idealną. Mimo, że tyle razy zabierałem ją do różnych restauracji prosząc by coś jadła. To i tak miała swoje zdanie. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Jednego wieczoru gdy przyszedłem po nią by iść na spacer wszedłem do jej pokoju, ona była w łazience jeszcze się szykowała. W pewnej chwili usłyszałem huk. Coś się zbiło. To była ona, patrząc na siebie w lustrze stłukła je. Była coraz chudsza, jej ciało zmieniło się koszmarnie i nie była już tą samą pełną energii dziewczyną. Gdy musiałem wyjechać do rodziny, która potrzebowała mojej obecności. Szczerze nie chciałem tam jechać, ale zdecydowałem inaczej. W tym czasie, ona skoczyła z 20 piętra. Gdy się o tym dowiedziałem próbowałem również popełnić samobójstwo ale wiem, że ona by tego nie chciała, wiem i jestem pewien że jeszcze się spotkamy.
-Na prawdę współczuję.
-Tak, a jak było w twojej sytuacji.?
-No więc ja ci streszczę, za długo by opowiadać.
-Mamy czas.
-Jeżeli chcesz..
Zaczęłam opisywać mu swoją całą historię z życia. Oskar słuchał mnie bardzo uważnie. Nie mógł uwierzyć, że tyle przeszłam a nadal jestem pełna energii. No tak, pominęłam jedną sprawę. Nie powiedziałam mu o tak zwanej witaminie C. Nie oznajmiłam, iż ją zażywam, a w zasadzie dopiero zaczęłam. Dobrze mi się z nim rozmawiało. Jeżeli chodzi oto czy jest w porządku to ma u mnie ogromnego plusa. Jako przyjaciel spełnił to co należało. Dodał mi otuchy. Lecz i tak wracając do domu, sięgnęłam po żyletkę, następnie alkohol, a na samym końcu narkotyk. I zaczęło się, ponowne pobudzenie umysłu..

1 komentarz: