sobota, 5 marca 2011

Rozdział 24.`Dla mnie nie jesteś jedyną osobą na Ziemi, ale wiedz, że dla niego tak..`

Może i moje przeczucia nie były słuszne. Ale wydawać się być mogło, iż jest w ciąży. To w jaki sposób siedzi, jej ruchy. Wskazywało to, na nowe życie. Często głaskała się po brzuchu. Wiele razy gdy byłam młodsza, a spotkałam się z taką sytuacją, pytałam mamę dlaczego tak się dzieje. Dlaczego tak, a nie inaczej.? W czym może to pomóc maleństwu.? Miałam wiele pytań, co dnia zasypywałam nimi rodzinę. A odpowiedzi były krótkie i zwięzłe. Jeżeli chodzi o ten czyn, kobiety w ciąży, robią tak ponieważ jest to ich odruch. Czuwają nad dzieckiem, a ich instynkt mówi, iż wszystko będzie dobrze.
Postanowiłam pomóc, tej dziewczynie mimo, iż ciągle powtarzała, że da sobie radę. Tak, nie wątpię, że nie da, ponieważ musi. Inaczej bym tego nie określiła. Wszyscy damy bo musimy.
Zbliżyłam się do nastolatki i usiadłam tuż obok. Ona zaś spojrzała na mnie jakby było to coś dziwnego i powoli przesunęła się ku oceanowi. Nie wiem dlaczego tak zachowywała się. Nie wiem czemu to robiła, ale chyba nie miała zbyt pięknego życia.
-Cześć..-zaczęłam, mając nadzieję, iż ona się odezwie.
-Ehe..
-Słuchaj czemu tu tak siedzisz, czemu nie chcesz poznać innych ludzi.?
-A co cię to obchodzi.?
-Powinnam powiedzieć, że nic..bo tak by należało. Ale obchodzi..
-Ale po co.? Dlaczego.? Ja nikogo nie obchodzę..
-Mylisz się. Jesteś kimś ważnym, tylko musisz się wziąć w garść.
-Ja.? Ja nie potrafię..moje życie jest żałosne, wszystko w nim również.
-Co takiego się stało, że twoje nastawienie do życia jest strasznie niskie.?
-To..-spojrzała na swoje brzucho.
-Rozumiem a ile masz lat.?
-17..wiesz nie mogę powiedzieć, iż to dziecko jest czymś dla mnie ohydnym, tylko, że to co się stało takie jest.
-A co się wydarzyło, jeżeli łatwo jest ci o tym mówić.
-W porządku. Więc, miałam chłopaka, byliśmy ze sobą rok czasu, i bardzo się kochaliśmy. Pewnego wieczoru poszliśmy na imprezę, w skutek wypicia dużej ilości alkoholu, stało się. W tej podróży zginął.
-Rozumiem, że jest to dla ciebie coś ciężkiego, trudnego. Ale jeżeli nie postarasz się to będzie tylko gorzej, a na pewno chcesz by było lepiej.
-Nie mylisz się. A tak po za tym jak masz na imię.
-Lola, trochę dziwnie, ale idzie się przyzwyczaić. A ty.?
-Elizabet.-na twarzy dziewczyny za widniał uśmiech..

Wstałam z ziemi, pomagając przy tym Eli, która również się unosiła. Postanowiłam, że pozna wszystkich rozbitków. Nie sądziłam, iż to tak łatwo pójdzie. Po paru minutach poszłam szukać Eduardo. Ostatnio mało czasu ze sobą spędzaliśmy..Było zbyt dużo pracy, największą to budowa łodzi. Szłam wciąż na prost i w końcu go znalazłam, na ten widok co zobaczyłam myślałam, że zwariuję..

2 komentarze: