piątek, 18 marca 2011

Rozdział 27..`Bez Ciebie tracę siebie. Już nie mam pojęcia którą z dróg mam wybrać, bo jesteś mym natchnieniem..`

Nastąpił nowy dzień, nowy i straszny. Najlepiej chciałabym nie obudzić się, natomiast powstać w tym innym świecie, po tej drugiej stronie. Niektórzy mówią, że ponoć jest i tam lepiej, że łatwiej, ale czy my beznadziejne, niskie istoty mamy tę pewność.? Czy pytania filozoficzne zamienią się na ważne i interesujące odpowiedzi.? Nie mam pewności, dzień po dniu tracę nadzieję. Tracę siebie. Czuję, iż jestem na półmartwa. Jak się z tym czuję.? Koszmarnie. Nieważna, beznadziejna, i zbędna dziewczynka, która straciła swą miłość..Ból nie był już jedynie psychiczny, od wczoraj i fizyczny. Moje ręce były pełne zaschniętej krwi, tak samo jak i mały odcinek podłogi. Było mi nie dobrze, głowa pękała od samego patrzenia na ścianę. Z ledwością się podniosłam. Zaczęłam wolno, jakby ktoś sparaliżowany sprzątać. Nie miałam ochoty na nic. Obmyłam swą rękę i jeszcze raz spojrzałam na to co uczyniłam. Nie mam pojęcia czemu, nie mam pojęcia dlaczego, ale uśmiechnęłam się sama do siebie, a równocześnie poczułam smutek.. W apteczce znalazłam czysty kawałek bandażu, obwinęłam sobie nadgarstek, a na to założyłam masę bransoletek. Przed wykąpałam się i ubrałam w coś czystego. Zeszłam na dół, na sofie siedział Jeydon tuląc Danię. W mych oczach pojawiły się łzy, tak bardzo pragnęłam być silną, zapomnieć, i zakochać się na nowo. Ale wiem, jestem pewna, iż o Eduardo nie zapomnę nigdy, zawsze zostanie w mym sercu. Nie ma znaczenia czy jest obok, czy też nie. Moja miłość nie minie. I mimo, że strasznie mi go brakuje zaczynam wiele rozumieć. Widzę jakiż to świat jest okrutny, jak wznoszę się i upadam, a potem nie potrafię naprawić swych błędów.
Kierując się do drzwi Dania zatrzymała mnie. Byłam zdumiona jej zachowaniem. Była przyjaciółka mocno mnie przytuliła, a z jej ust wydobyły się słowa ``Wszystko będzie w porządku``. Tak też chciałabym by było, ale nie chcę się łudzić.
-Nie, nie będzie.-odpowiedziałam szepcząc.
-Zobaczysz, wszystko się ułoży. Wszystko będzie jak dawniej.
-Davne..nic już nie będzie jak dawniej. Wszystko się skomplikowało. On..on był moim jedynym oparciem rozumiesz.? To dla niego tylko i wyłącznie żyłam. A teraz..? Teraz już nie mam po co, dla kogo. Dlaczego mam się tak męczyć skoro i tak nie wyjdzie mi to na dobre.?
-Jeszcze się przekonasz. Mówię ci że się ułoży i tak będzie.
-Dzięki, ale ja nie jestem taka naiwna. Szczęście już dawno mnie opuściło. Rozstanie, choroba, strata jednego z braci, porwanie, zauroczenie, powrót do dawnej miłości, radość, wyjazd, igranie ze śmiercią, samobójstwo ukochanego. I czy ty uważasz, że mi jest łatwo.? Że ja o tym zapomnę i jutro wstając rano będę pełna szczęścia.?
-Nie miałam tego na myśli. Ale wiem, i jestem pewna, że przytrafi ci się to na co zasługujesz.
-Właśnie się przytrafiło. Idę się przejść, na razie.
-Lola..
Nie miałam ochoty słuchać jej optymistycznych kazań. Udałam się gdzieś do lasu. Wewnątrz niego, było słychać dużo hałasu nastolatków. Postanowiłam zobaczyć co się tam dzieje. Nowy skate park, to dodało mi otuchy patrząc na innych którzy mieli frajdę z przyjemności jazdy zrobiło mi się lepiej na sercu. Zaniedbałam jazdę, zaniedbałam wszystko. Strasznie się stęskniłam, postanowiłam, iż na nowo zacznę jeździć. Powrócę do przeszłości w połowie. Może to da mi więcej wytrwałości. Cofając się usłyszałam beznadziejne teksty chłopców, którzy byli pewni, iż nie umiem robić tego co oni. `Jeszcze się okaże` pomyślałam i udałam się do domu.

2 komentarze:

  1. Super rozdział...
    Och, trochę mi jej szkoda, że tak jej się wszystko układa ;/
    jednak jeśli chodzi o samo opowiadanie to jest świetne:)

    Zajrzyj i do mnie;p
    for-you-4ever.blogspot.com
    pozdrawiam ;**
    Zakręcona^^

    OdpowiedzUsuń